Maj zaczęliśmy z grubej rury. Dwa dni pod rząd w trasie. Najpierw dzicz, czyli przedzieranie się od Woli Wielkiej przez lasy monasterskie ku Gorajom, a tam trasa wręcz ekstremalna, wszędzie leżą drzewa na szlaku!
Potem Monastyr i znów masakra. I wreszcie już lepszą trasą leśną do Gruszki Kameralnej. By w końcu się przebić aż do Potoków pod wieczór. Na następny dzień zwiedzanie Tomaszowa, tam największe wrażenie musi zrobić na każdym drewniany kościół!
Bardzo ciekawy obiekt, w środku czuć charakterystyczny zapach drewna i takie miłe i ciepłe wnętrze w odróżnieniu od murowanych świątyni!
Następnie Bełżec i cerkiew asymetryczna…
…po chwili znaleźliśmy się na garbie Korni obserwując Goraje w swym niecodziennym kształcie 😉
…i ruszamy do Hrebennego podziwiać widoczki oraz cerkiew, by po chwili nie spiesząc się udać na Siedliska, i tam już spisani przez straż graniczną spokojnie zwiedzamy miejscowe atrakcje.